Urodzeni w latach 80. – pokolenie podwórka


Czasy PRL-u pamiętamy mgliście poprzez zabawki z Pewexu i kolejki do sklepów, dzięki którym znudzona wyobraźnia dziecka działała na korzyść obmyślania coraz to nowych wybryków. Urodziliśmy się w latach 80. Wciąż jesteśmy stosunkowo młodzi, przeżyliśmy jednak dzieciństwo, które może wydawać się dziś koszmarem dziecka Internetu, Facebooka i gier komputerowych. Dla nas było ono wówczas spełnieniem wszelkich marzeń. Do dziś wspominamy je z rozrzewnieniem, patrząc podejrzliwie na zautomatyzowaną generację iPhone’ów i dziwiąc się, jak można dorastać przed monitorem komputera. Co nas cechowało? Żądza prawdziwej przygody. Czym żyliśmy? Światem, który realnie nas otaczał.

Bajki na video

Zapomnijcie o telewizorach plazmowych, blu-rayach, nieskazitelnym obrazie, czystym dźwięku i komputerowych animacjach rodem z wytwórni Pixar. My mieliśmy kasety video z bajkami o Bolku i Lolku lub przygodami bohaterów Hanna-Barbera i bawiliśmy się przy nich znakomicie, choć wiele brakowało im do współczesnych tworów Walta Disneya. Jego zresztą też kojarzyliśmy już z bajkami typu Pinokio, Piękna i bestia czy Król lew. Poza tym były również Smerfy, Muminki, Miś Koralgol, Pszczółka Maja, a godzina 19 wciąż jeszcze zwiastowała Dobranockę, na którą czekało się, jak na pierwszą wigilijną gwiazdkę.

Kasety magnetofonowe

Tak, one naprawdę istniały. Istniały też walkmany – ciężkie i toporne odpowiedniki dzisiejszych iPodów, na których z powodzeniem słuchało się muzyki. To nasze pokolenie przerabiało przewijanie kaset ołówkiem i wpadało w panikę, kiedy tę ulubioną wciągał magnetofon. My nagrywaliśmy również muzykę z radia. Wyobraźcie sobie, że wtedy nie można jej było ściągnąć w kilka sekund z internetu. Przerażające? Być może, ale skłaniało do kreatywności.

Podwórko drugim domem

Dziś rodzice rzadziej wykrzykują za swoimi pociechami przez okno, że nadszedł czas obiadu, bo te siedzą zazwyczaj w pokoju obok. My spędzaliśmy na dworze praktycznie każdą wolną chwilę, a w wakacje pora powrotu do mieszkania była największą z możliwych kar. Co można robić tyle czasu poza domem, zapytacie. Otóż wiele rzeczy. Uprawialiśmy przeróżne sporty, graliśmy w gry typu klasy, podchody czy dwa ognie, których większa część dzisiejszej młodzieży z pewnością nie kojarzy, spędzaliśmy czas z przyjaciółmi i wydzieraliśmy się pod oknami, żeby dostać pieniądze na loda, lizaka czy oranżadę, choć na głośne „mamooooooo!” do okien wychodziło zazwyczaj kilka mam innych dzieci, nie nasza.

Komunikacja face to face

Pewnie ciężko Wam to sobie dzisiaj wyobrazić, ale jedynymi telefonami, jakie istniały za naszych czasów były te stacjonarne. Nie można było zlokalizować drugiej osoby poza domem, porozmawiać ze znajomymi, wymienić wiadomości. Jak sobie z tym radziliśmy? Pisaliśmy listy! Takie papierowe, wkładane do kopert. Wysyłaliśmy też kartki urodzinowe i świąteczne, a otwieranie skrzynki pocztowej było wówczas tak ekscytujące jak dziś dla niektórych przeglądanie Facebooka.

Nie śmiałabym twierdzić, że byliśmy lepsi. Byliśmy inni i, choć dziś mamy dostęp do wszystkich tych nowoczesnych, usprawniających codzienne życie sprzętów, to, z czego wyrośliśmy ukształtowało nasz charakter. Warto zadbać i o to, żeby przemycić te wartości i współczesnym dzieciakom.

Rating: 5.0/5. From 2 votes.
Please wait...
Voting is currently disabled, data maintenance in progress.

3 Comments

Add yours
  1. 1
    wspominki

    Skąd ja to znam. Pamiętam dobrze te czasy, fajne, beztroskie, z brakiem większych problemów. Też tak macie? słuchało się smerfnych hitów, robiło fikołki, grało w berka i babę jagę oraz krzyczało: „mamooo czy zrzucisz mi kasę?”

  2. 3
    Sabrina

    Jak czytam ten tekst to przypomina mi się stwierdzenie bohaterki filmu „O północy w Paryżu” – „chciałabym żyć w innej epoce”. Czy to nie ironia, że każde czasy mogą wydawać się złe (zwłaszcza te, w których się aktualnie żyje)? Ja jednak tęsknię za latami 80-tymi;-).

Skomentuj Sabrina Anuluj pisanie odpowiedzi