Nie czytasz? Nie pójdę z Tobą do łóżka
Według informacji opublikowanej na stronie Gazety Wyborczej 19 milionów Polaków nie przeczytało w ubiegłym roku żadnej książki. I nie jest wcale tak, że cała reszta spisała się na medal. Wiele osób sięgnęło zaledwie po jedną powieść, inni przewertowali kilka z nich, bo byli do tego zmuszeni przez szkolne obowiązki. Każdy mól książkowy złapie się w tym momencie za głowę. Czy warto jednak obnosić się ze swoim, bardzo pozytywnym skądinąd, hobby, czy może żyć i dać żyć innymi dokładnie tak, jak im się podoba? Teoretycznie można mieć przecież inne zainteresowania niż literatura i całkiem nieźle sobie radzić. Po co więc wszystkie te akcje i jakie mają one przełożenie w rzeczywistym życiu?
• Czy czytanie rzeczywiście jest sexy?
• Wyjątek potwierdza regułę
• Nie warto przeginać w żadną stronę
Czy czytanie rzeczywiście jest sexy?
Sama czytam książki i bardzo to lubię, mogę być więc nieobiektywna, ale kiedy widzę mężczyznę z powieścią w ręku, od razu wydaje mi się on bardziej interesujący. Z czego to wynika? Pewnie z faktu, że jest to jednak bardzo pożyteczne hobby, które rozwija wyobraźnię, pozytywnie wpływa na pamięć, wzbogaca słownictwo, sprawia, że jesteśmy bardziej kreatywni i podnosi nam o kilka punktów IQ.
W skrócie: jeżeli ktoś czyta, to wiem, że ma mózg i lubi go używać. Nie znaczy to jednak, że osoby, które nie sięgają po książki są głupie. Czasami po prostu ciężko je pod tym względem zrozumieć. Kiedy ktoś regularnie czyta, zazwyczaj lgnie do tych, którzy z nim to zainteresowanie dzielą. Gdy człowiek nie sięga po książki, używając wymówki typu „nie mam czasu”, od razu wydaje mi się z kolei podejrzany. Na to, co ważne zawsze znajdzie się czas.
Wyjątek potwierdza regułę
Spójrzmy teraz na drugą stronę medalu. Nie wszystko w czytaniu jest pociągające i pożądane. Mężczyźni nie uznają za atrakcyjną kobiety, która mówi tylko o tym, że uwielbia zapach książek i zaczytuje się w romansidłach, nie mających z literaturą wysokich lotów zbyt wiele wspólnego. Ważna jest nie tylko ilość przeczytanych książek i sam fakt sięgania po nie, ale i ich jakość. 50 twarzy Greya nie zadziała odpowiednio na nasz umysł, ale tu wchodzimy już w strefę gustów, o których przecież podobno się nie dyskutuje.
Nie podoba mi się też książkowy terroryzm. To, że lubię czytać, nie znaczy przecież, że muszę wymagać tego od innych. Pozostaje mi jeszcze kilkanaście milionów Polaków, których przez fakt omijania książek szerokim łukiem nie skreślę. Czytanie czy też jego brak traktuję wtedy zatem, jako zwykłą cechę, która mnie do kogoś zachęca lub sprawia, że nie mam ochoty na nic więcej niż zwykłą znajomość.
Nie warto przeginać w żadną stronę
Świetnie, kiedy dzielimy z bliskimi naszą pasję, kiedy możemy porozmawiać o przeczytanych książkach, wymienić się czytelniczymi doświadczeniami i móc poradzić się kogoś przy wyborze odpowiedniej lektury. Nie warto jednak przesadzać w żadną stronę. Jeżeli zatem nie czytasz, spróbuj, może Ci się spodoba. Jeżeli czytasz, możesz liczyć na to, że ktoś w końcu rzeczywiście pójdzie z Tobą do łóżka.
Bardzo zabawny artykuł zachęcający do czytania ciekawy sposób, i bardzo dobrze bo u nas w kraju ostatnio jakoś z tym ciężko